...Witam wszystkich i błogosławieństwa dla nas wszystkich. Doświadczyłem wielu cudów w Casa, więc podzielę się najważniejszymi. Przybyłem prosząc o uzdrowienie mojego "złamanego serca" w związku z moimi 2 córkami, które zerwały ze mną wszelkie więzi. Przyjaciel przyniósł mi czarno-białe DVD pokazujące Joao w pracy, umożliwiającego sparaliżowanemu mężczyźnie chodzenie. Byłem sam w moim mieszkaniu na wyspie Reunion na Oceanie Indyjskim. Pokój wypełnił się silną energią Miłości i byłem zmuszony odbyć tę podróż pomimo strachu przed samotnym wyjazdem. To była praca zaufania. Pole energetyczne Casa powaliło mnie na kolana, a gdy postępowałam zgodnie z protokołem i wskazówkami Istot, byłam w stanie napisać do moich córek kilka razy z miejsca Wielkiej Miłości i bez osądzania. Moje serce się otworzyło. Zajęło to trochę czasu, ale obie wróciły do mojego życia w głęboko kochający sposób. To jednak nie wszystko. Od urodzenia cierpiałam na przewlekłą, atopową egzemę na całym ciele, która była bolesna, irytująca i nieestetyczna. Poprosiłam Istoty, by uleczyły ją raz na zawsze. Kilka dni później egzema rozwinęła się w najgorszy epizod, jaki kiedykolwiek miałem. Moja twarz była zniekształcona, jakbym została poparzona, nie poznawałam siebie w lustrze. Wstydziłem się wychodzić z pokoju w pousadzie i miałem nawet wątpliwości co do pracy w Casa. Może to wszystko było oszustwem i utknę w tym haniebnym stanie na zawsze! Coś sprawiło, że nadal trochę ufałem i ten kryzys trwał przez 3 tygodnie, kiedy wyszedłem na zewnątrz i otrzymałem tylko życzliwość od "nieznajomych" w wiosce. Kilka osób przyniosło mi wodę ze świętego wodospadu, którą przetarłam zranione ciało watą. Stopniowo ból i brzydota ustępowały, gdy kontynuowałem protokół Casa. Zostałem uzdrowiony z tej trwającej całe życie dolegliwości i już NIGDY nie powróciła! Jednak główne uzdrowienie nastąpiło w sercu, gdy zobaczyłem, że namacalna Miłość w Abadianii, gdziekolwiek byłem, nie dbała o to, jak wyglądało ciało. Delikatny przepływ Miłości Domu Inacio był wszędzie i we wszystkim, przeważając nad wszelkimi wątpliwościami i strachem. Stałem się przewodnikiem Casa z energii takiej Wdzięczności i pragnienia oddania czegoś, a potem wydarzył się kolejny cud. Pływałem w Oceanie Indyjskim, sam po uderzeniu cyklonu. Czułam się bezpieczna, szczęśliwa, radosna i połączona z Dom Inacio. To było bardzo wcześnie rano, na całkowicie opustoszałej plaży, tuż po wschodzie słońca. Wypłynąłem, ale kiedy odwróciłem się, by popłynąć z powrotem, byłem zszokowany, widząc, że zostałem wyciągnięty przez prąd i byłem daleko, daleko od plaży. Wiedziałem, że nie wrócę! Były fale i prądy. Ogarnął mnie wielki spokój, gdy modliłem się do Dom Inacio. Usłyszałem: "Zachowaj spokój, płyń delikatnie...". Powiedziałem: OK, jeśli mam utonąć, niech tak będzie. Niech się dzieje Twoja wola! Bałem się, ale nigdy nie spanikowałem. Powiedziałem do Dom Inacio, do Boga... Nie mam nic przeciwko temu, ALE jeśli zostanę uratowany, obiecuję poświęcić swoje życie Bogu i Casa. W bardzo krótkim czasie, daleko na odległej plaży zobaczyłem postać biegnącą przez plażę z jakąś deską pod pachą. Nie zbliżał się do mnie, ale WIEDZIAŁEM, że mnie dopadnie. Po jakimś czasie dotarł, okrążywszy miejsce, w którym się znajdowałem. Powiedział tylko "chwyć deskę". W ciszy i spokoju popłynął ze mną z powrotem na plażę. Byłem wyczerpany i po prostu zapytałem go "Jak masz na imię"? Miał niesamowite, jasnoniebieskie oczy i po prostu odpowiedział "Christophe". Po przybyciu na plażę upadłem na piasek, twarzą w dół, ale w pełni przytomny. Odwróciłem się do niego przepełniony głęboką wdzięcznością. Nikogo tam nie było! Ani śladu kogokolwiek! Wciąż widzę jego oczy.... Wynikiem tego było to, że nadal zabierałem grupy do Casa... a najważniejszym cudem dla mnie było pokazanie mi książki, która zmieniła wszystko, przynosząc największe uzdrowienie serca i umysłu, jakie kiedykolwiek sobie wyobrażano, zatytułowane "Kurs cudów". Zobaczyłem tę książkę w pousadzie, wiedziałem, że jest ważna, zupełnie o niej zapomniałem, a potem nieznajomy dał mi kopię w prezencie, w Paryżu, pierwszego dnia po powrocie z Casa! Reszta to piękna historia....
Kończę, składając hołd Grainne, która podczas prób i udręk życia Casa, zaoferowała mi wielką miłość, wsparcie i dobry śmiech w ukochanej wibracji moich irlandzkich korzeni.... Niech Bóg cię błogosławi, ty bombo mocy oddania...☘☘
