Po prostu daj mi znak...

To tylko skrócona wersja. Ale wyślę niezależnie od tego.

Chciałbym zgłosić cud... jednak ta "pomoc", którą otrzymałem od bytów, przybiera różne formy. Byty przemawiają przez sny, przyjaciół i rodzinę, a czasami słyszę głos Świętych podczas moich medytacji...

Podczas mojego pierwszego tygodnia pobytu na terenie casa... po medytacji usłyszałem, czy zostałbyś dłużej, gdybyś potrzebował? .... Wyraźnie, jakby ktoś był w pokoju, siedząc obok mnie... na głos, powiedziałem .... tak, zostałbym. Daj mi tylko znak. Rzeczywiście tak się stało, gdy pies uliczny, z którym się zaprzyjaźniłem, złamał nogę tuż przede mną, dzień przed tym, jak miałem wrócić do domu.

Bez wahania od razu wiedziałem, że to znak, bym został dłużej. Pospieszyłem z rannym psem do weterynarza i wiedziałem, że potrzebuje opieki, ponieważ spiralne złamanie będzie wymagało uwagi i zmiany opatrunku, dopóki kości się nie zagoją. W ciągu kilku dni zachorowałem na gorączkę denga... która była dość poważną chorobą wywoływaną przez komary pomocnicze, które były w okolicy.... Przechodziłem tak wiele, ale czułem się tak wspierany przez drugą stronę... coś się ze mną działo poza tymi wszystkimi intensywnymi doświadczeniami wokół mnie.

Następnie zacząłem doświadczać zielonej kuli nad moim łóżkiem, która pojawiała się w nocy. Pojawiała się okresowo. Myślałem, że to gorączka, ale dowiedziałem się, że św. Ignacy donosił o tej zielonej kuli światła, gdy przechodził do stanu świętości. Następnie zacząłem doświadczać różnych duchowych doświadczeń i zmian świadomości, które sprawiały, że czułem się oderwany od świata i rzeczy materialnych..... Przestraszony i nie w pełni rozumiejący swoją sytuację strach wkraczał do mojej świadomości tylko po to, by spotkać się z głębokim poczuciem ochrony i opieki. Kiedy przechodziłem przez objawy dengi... intensywne pocenie się, gorączkę i bóle ciała... mój przewód pokarmowy został oszczędzony. W jakiś sposób pozostawał chroniony przez cały czas. I czułem się prowadzony, aby nie brać aspiryny... która, jak się później dowiedziałem, mogła uszkodzić moją wątrobę... z powodu wirusa... przez cały czas opiekowałem się również nowym psim przyjacielem ze złamaną nogą. To było co najmniej intensywne kilka tygodni.

Kiedy zacząłem wychodzić z gorączki... poczułem promieniującą ze mnie energię Świętości... jednak nie byłem gotowy. Moje ego nie chciało odpuścić... nie ufało sytuacji. Teraz, gdy to piszę, zdaję sobie sprawę z zakresu tego, co się działo... transformacja trwa i musimy zadać sobie pytanie, dlaczego tu jesteśmy?... za czym tak naprawdę tęskni nasza dusza?

Jako przypis... poczyniłem przygotowania, aby przywieźć psa, którym się opiekowałem ze złamaną nogą z powrotem do Stanów Zjednoczonych... wyzdrowiała doskonale bez operacji, a Abi żyje swoim najlepszym życiem w Kolorado. Uwielbia góry i swoją siostrę Atenę.... żyje jako mój obrońca i najlepszy przyjaciel. Ma w sobie naturalny wdzięk i wyjątkowość... 💜

Dołącz do naszych 78 subskrybentów