
12 grudnia 2020 roku siedziałam w moim salonie, robiąc sobie przerwę od zgiełku mojego dnia, a Bóg powiedział do mnie: "Kathleen, musisz jechać do Brazylii" i musisz tam być do 21 grudnia, nie przyjeżdżając 21 grudnia, ale obudzić się w Abadiânia 21 grudnia.
Powiedziałem, że nie, Boże, nigdy tam nie wrócę. Tyle czasu zajęło mi pójście naprzód z moim życiem, a teraz chcesz, żebym wrócił. Zapytałem dlaczego... bez odpowiedzi.
Kilka minut później pojawiły się trzy duchy, dr Cruz, dr Augusto i Jose Penteado. Wydawały się jasne, ale półprzezroczyste, mówiąc "czas wracać do domu". Przez trzy dni płakałam, pełna strachu i niepewności, zastanawiając się, jak powiem córce i wnuczkom, że nie będzie mnie w domu na Boże Narodzenie.
Chciałam wiedzieć, dlaczego kazano mi wrócić do miejsca, które tak bardzo mnie zraniło. W końcu zadzwoniłam do mojej córki i powiedziałam jej, co się stało, a ona wspierała mnie, mówiąc, że w tym momencie nie możesz zignorować tego, co powiedział Bóg i nie jechać.
Zacząłem więc działać, aby odpowiedzieć na Boże wezwanie, zarezerwowałem lot z Kalifornii do Brasilii i dotarłem do Brasilii rankiem 20 grudnia. Poszedłem bezpośrednio do Świątyni Pokoju, przeszedłem Labirynt, pomodliłem się, stanąłem pod kryształem pośrodku i całkowicie poddałem się temu procesowi.
Kiedy dotarłem do miejsca, w którym skręcasz w dół ulicy, które nazywamy bańką, uczucie było aż nazbyt znajome. Było zimno i pusto. Wszystkie sklepy i hotele były zamknięte. Na ulicy nie było ludzi. Wokół kilka psów rasy Casa. Smutne uczucie. Wciąż czułem głęboki spokój. Wyczerpana pojechałam do San Raphael, zameldowałam się i poszłam spać. Oprócz mnie w hotelu były tylko 3 inne kobiety.
Kiedy zacząłem aklimatyzować się do bycia w Abadiânia, zacząłem słyszeć boskie słowa i głębokie przesłania dotyczące ziemi i celu tego miejsca. Byłem w stanie poddania się i przyzwolenia. Nadal istniał pewien opór, ale był on szybko usuwany.
Mój pierwszy dzień z prądem miał miejsce w środę rano. Siedziałem w nurcie Entity. Mogło tam być łącznie 30-45 osób. Wejście do pokoju i zobaczenie kilku znajomych twarzy było emocjonalne. Nadal można było wybrać interwencję lub błogosławieństwo. Niewiele w żadnej kolejce. Siedziałem tam, słuchając muzyki i patrząc na ukochane kryształy, Czarną Madonnę i świętego Ignacego. Prąd był czysty, jedna godzina. Energia była lekka i niezwykle silna. To głębokie uczucie ochrony, pokoju i miłości było widoczne.
Po wyjściu na zewnątrz Bóg wypowiedział te słowa: "Ta ziemia należy do Mnie. Zawsze należała do mnie. Ta ziemia jest święta i potrzebuje ludzi, aby wrócili, tak jak potrzebuje portali, aby stąd iść i szerzyć światło. Nikt nie może odebrać świętości tego miejsca i wzywam moje dzieci do domu. Tylko wierni powrócą". Mówił mi o tym, by nigdy nie pokładać zaufania w żadnym człowieku, ale że praca musi być wykonywana przez jednostkę od wewnątrz.
Wiem, że Bóg zna sekrety mojego serca i rozumie intencje mojego ducha. Tajemnice mojego serca są surowcem mojego prawdziwego ducha. To, co wydarzyło się w Abadiânii, było burzą w moim życiu, która wydobyła na powierzchnię dręczące mnie problemy. Burza sprawiła, że wspinaczka była trudna, ale z każdym krokiem nabierałem sił. Najważniejsze było to, że jestem odpowiedzialny za moje własne samopoczucie, moje własne szczęście, moją własną relację z Bogiem i Istotami Światła.
Wybory i decyzje, które podejmujemy w odniesieniu do własnego życia, bezpośrednio wpływają na jakość naszych dni. W biblijnym rozdziale Księgi Izajasza czytamy, że "ludzie, którzy chodzili w ciemności, ujrzą światłość wielką. Ci, którzy chodzili w dolinie cienia śmierci, ujrzą światłość wielką".
Nikt tak naprawdę nie zna dróg, którymi kroczymy, wpływu utraty naszego duchowego domu, ale wiem, że tylko ludzie, których oczy zostały obmyte łzami, otrzymują szeroką wizję, która czyni ich małymi siostrami i braćmi dla całego świata. My jesteśmy tymi małymi siostrami i braćmi. Burze w naszym życiu przynoszą korzyści wielu ludziom, tak jak burze, które uderzają w nasze miasta i nasze domy i oczyszczają powietrze, którym oddychamy.
Miłość w moim sercu do Abadiânii została przywrócona i znalazłem tam jasność, spokój, miłość i zadowolenie. Podróż tam była łatwa i bezwysiłkowa. Bezpieczeństwo w Casa w zakresie dystansu społecznego i protokołu było nienaganne. Spędziłem tam Boże Narodzenie i Nowy Rok.
Ignacy wzywa swoje dzieci, aby wracały do domu jedno po drugim. Jest tam teraz wolność, której nigdy wcześniej nie czułem. Żadnych ograniczeń co do tego, kim jesteś, co możesz, a czego nie możesz robić. Wodospad był taki piękny. Niebieskie motyle i wysoka energia. Pokój, który przekracza ludzkie zrozumienie. Razem możemy się zjednoczyć, wrócić do domu i przywrócić życie.
Tysiące ludzi straciło swój duchowy dom i są teraz sierotami zmęczonego świata. Nasz dom, jak znalazłem, wciąż tam jest, został oczyszczony i wciąż jest oczyszczany, ale teraz stanie się wszystkim, czym Bóg i Istoty Światła zamierzały być.
Byłam dzieckiem, które uciekło z domu, a powrót przyniósł poczucie bezpieczeństwa, poczucie bycia głęboko kochanym, ale przede wszystkim spokój, który uspokaja wszystko, co zawsze można znaleźć w domu. Przywrócono kawałek mnie. Nie jestem już sierotą tego zmęczonego świata, która czuje się zdradzona i pozbawiona swojego duchowego domu. Bóg zapewnił mnie, że żadna osoba nie ma takiej mocy, aby odebrać świętość tej ziemi, pomimo jakiegokolwiek tytułu własności lub aktu notarialnego. Było jasne, że Abadiânia należy tylko do Boga.
Podczas pobytu w Abadiânii dużo filmowałem i w przyszłym tygodniu spotkam się z redaktorem, aby zebrać bezcenne perły świętej ziemi Abadiânii. #ForTheLoveOfGod DrKathleen L. Dixon